Data dodania: 23.07.2017
Czy pamiętacie ten dowcip o bacy, piłującym gałąź, na której siedział? Nie chcę jej cytować w całości, ale puenta wygłoszona przez górala po bolesnym upadku na ziemię była następująca: „Prorok jakiś, czy co?”. Kto wie, czy wkrótce w ten sam sposób nie będziemy myśleć o bankach, bo wkraczają one w obszar algo-bankingu, czyli stosowania algorytmów do oceny przyszłości finansowej klienta. Systemy informatyczne z dużym prawdopodobieństwem będą mogły przewidzieć przyszłą sytuację finansową klienta, otrzymanie awansu, ciążę, rozwód, a nawet śmierć. Napisałam: będą mogły, ale tak naprawdę dzieje się to już teraz – analiza big data w połączeniu ze sztuczną inteligencją pozwala na szybkie przekształcenie nieuporządkowanych surowych danych w dane ustrukturyzowane. To oznacza, że na podstawie śledzenia operacji finansowych na koncie klienta, takich jak wydatki, dochody lub nawyki, bank z dużą dozą pewności będzie mógł wyrokować o przyszłej sytuacji finansowej. Jest to szczególnie istotne w momencie sprawdzania zdolności kredytowej potencjalnego pożyczkobiorcy. Do tej pory udzielanie kredytu uzależnione było od szeregu dokumentów, które zainteresowany dostarczał do banku. Ich opracowaniem zajmowali się wyszkoleni analitycy i to oni, ze swoim „ludzkim” spojrzeniem decydowali o kredytowym „być albo nie być”. Nowe, algorytmiczne podejście z pewnością będzie bardziej obiektywne, a na dodatek w „odczłowieczonym” procesie decyzyjnym będzie można uwzględnić dużą liczbę szczegółowych i spersonalizowanych informacji. To pozwoli również na bardzo precyzyjne dopasowanie oferty do potrzeb klienta, niejako skrojenie jej na miarę, bo wiedza na temat przyzwyczajeń oraz przewidywania co do perspektyw zarobkowych umożliwi stosowanie rozwiązań nieszablonowych i niepowtarzalnych, a jednocześnie korzystnych dla obu stron. Co więcej, aplikacje związane ze sztuczną inteligencją mogą stać się nieodzowną pomocą przy dbaniu o osobiste finanse. Z uwagi na to, że komputer jest odporny na ubarwianie rzeczywistości, nie daje ponieść się emocjom, nie pozwala na uwzględnianie mniej lub bardziej prawdopodobnych wymówek i dodatkowo „uczy się” konsumenckich zachowań, będzie mógł zasugerować optymalną decyzję związaną z zarządzaniem pieniędzmi. Ciekawie wygląda przykład takich działań zaserwowany czytelnikom jednego z portali informacyjnych: kolejny, trzeci weekend miesiąca spędzony w barze spowoduje wysłanie bankowej informacji z dokładnym rozliczeniem wydatków i analizą sugerującą ile pieniędzy już zmarnowano i jakie będą roczne straty, gdyby nocne życie weszło nam w nawyk. To coś w rodzaju kija, chociaż moim zdaniem przydała by się również marchewka. Może nią być chociażby określenie stopy oszczędności gospodarstwa domowego, wskazanie wysokości sztywnych wydatków i innych wskaźników ważnych podczas przygotowywania planów finansowych. Algo-banking w takim ujęciu stanie się pieniężnym strażnikiem i finansowym trenerem. Wszystko to wygląda jak Matrix, ale te rzeczy dzieją się naprawdę, a robotyzacja i sztuczna inteligencja to całkiem realna przyszłość instytucji finansowych. W wielu miejscach, głównie bankach, wirtualni pracownicy już zastępują ludzi – zazwyczaj obsługując infolinie i rozwiązując proste problemy, z którymi telefonują klienci. Już wkrótce automatyczna analiza wniosków kredytowych stanie się czymś normalnym i oczywistym a niebawem do codziennych procedur realizowany przy pomocy sztucznej inteligencji dołączy wyłapywanie prób wyłudzeń i oszustw. Przedstawiciele instytucji finansowych zaznaczają, że gotowi są wykorzystać wszystkie dostępne narzędzia, które mogą przyczynić się do optymalizacji procesów bankowych. Ma to też aspekt finansowy – rozwój robotyki w sektorze bankowym oznacza duże oszczędności. Wykorzystanie wirtualnych pracowników obniży koszty nawet o 75% - takie szacunki podaje światowa organizacja doradcza KPMG.
(kaga)